Życie przyniesie ci różne role do odegrania, byś mógł doświadczyć pełni. O niektórych będziesz chciał jak najszybciej zapomnieć, bo pozostają w sprzeczności z twoim wizerunkiem, z tym, kim wierzysz, że jesteś i/lub być powinieneś. Inne będą ci szczególnie bliskie, więc będziesz je pielęgnował i eksponował w blasku reflektorów.
Byś mógł doświadczyć pełni, wszystkie z tych ról muszą stać się dla ciebie jednakowo ważne. Jesteś wszystkim – dobrym i złym, przyjaznym i wrogim, wyrozumiałym i aroganckim, pięknym i brzydkim. Byś mógł doświadczyć pełni, nie możesz z żadną z tych ról się utożsamiać. „Zgoda na wypróbowanie wszystkich możliwości otwiera bramy transparencji, za którymi z minuty na minutę zaczniesz bardziej ufać Bogu” (Wyrocznia Majów). Z braku przywiązania i potrzeby osądu wyłania się przejrzystość, która czyni cię coraz bardziej przepuszczalnym dla Światła. Niczego nie musisz wiedzieć, niczego nie musisz wymyślać, niczego nie musisz rozwiązywać. Musisz jedynie… zaufać. Nie ty jesteś autorem tych scenariuszy. Im mniej ról zanegujesz lub szczególnie polubisz, tym więcej Światła zaprosisz do swego życia.