Ilość rzeczy, których nie lubisz jest miarą niepokoju w twoim życiu.Marzanna Radziszewska-Konopka

Próbujemy tworzyć życie, które lubimy – bez trudności, przeciwności, konfrontacji, dramatów. Mamy swoją listę zatytułowaną „Nie lubię”, która zawiera wszystko to, czego nie chcielibyśmy doświadczać i mamy nadzieję, że rozmaite praktyki duchowe pomogą nam w usunięciu z życia wszystkiego, co na tej liście zapisaliśmy.

Kiedy coś z kategorii „nie lubię” pojawia się naszym życiu, czujemy się wytrąceni z równowagi. Niezależnie od ilości stosowanych duchowych praktyk służących utrzymaniu harmonii, doświadczenie „nie lubię” burzy na jakiś czas nasz spokój. Podejmujemy więc próbę polubienia nielubianego poprzez jego zaakceptowanie. Działając w ten sposób zamieniamy „nie lubię być raniony” na „lubię być raniony” i oczekujemy, że teraz nastąpi upragniona zmiana – polubione nielubiane przestanie pojawiać się w naszym życiu.

Gdy akceptację rozumiesz jako zmuszanie się do lubienia nielubianego, nie oczekuj zmian. Nauczysz się zarządzać nielubianym, ale nie sprawisz w ten sposób, że przestanie ci sprawiać cierpienie poprzez zniknięcie z twego życia. Nielubiane oczekuje na twój szacunek. Przychodzi, by przeprowadzić cię na nowy poziom świadomości. Ten, kto przynosi nielubiane do twego życia pokazuje ci swoje cierpienie. Nie oczekuje, byś go lubił. Chce, byś go szanował. Ty w obliczu nielubianego odczuwasz swoje cierpienie. Nie musisz go lubić. Musisz je uszanować poprzez objęcie troską i miłością płaczącego w tobie, skrzywdzonego kiedyś dziecka. W strumieniu twojej uwagi i miłości cierpienie rozpuszcza się. Zaczynasz widzieć rzeczy w nowym kontekście. Pojawia się ulga. To, co było nielubiane, staje się neutralne.

Dopóki nie będziesz gotowy na przytulenie, pocieszenie, pokochanie tej części siebie, która została zraniona, wszechświat będzie przysyłał ci posłańców z nielubianym.