Paweł Nowak
Nazywam się Paweł Nowak. Jestem biznesmenem, dla którego rozwój osobisty i szeroko pojęta holistyka ma wielkie znaczenie. Do momentu ukończenia Akademii VEDICA prowadzonej przez Panią doktor Marzannę Radziszewską-Konopkę, dzieliłem swoje życie na kilkanaście odcinków.
Każdy to oddzielna historia. Często były to sytuacje, które postrzegałem z poziomu winy, strachu, żalu i jeśli nawet niezbyt wielkiej, to jednak martyrologii. W biznesie, biorąc pod uwagę rezultaty, osiągnąłem Mount Everest w każdej możliwej kategorii. Wszystkie jednak sukcesy były okupione ogromnym wydatkiem energetycznym, a na koniec nie miałem już siły nawet się nimi cieszyć, rzekłbym – byłem zagubiony. Oczywiście z piękną uśmiechniętą maską sukcesu na twarzy. Dzisiaj wiem już, że to była praca z poziomu siły, a nie mocy. Różnica jest kolosalna.
Dzisiaj sukcesy i rezultaty finansowe to tylko ekwiwalent towarzyszący drodze. Atrybut szczęścia z poziomu MOCY, której doświadczam od porannego otwarcia oczu. Dziękuję Pani Marzanno.
Miałem wyjątkowe szczęście obserwując z boku koleżankę z firmy, która brała udział w II edycji Akademii. Nie mogłem uwierzyć. Zmiana jej kodu DNA życia była widoczna gołym okiem. Ale jak? Przecież czytamy podobne książki. Wtedy dowiedziałem się o Akademii. Koleżanka była mniej więcej w połowie II edycji Akademii, a ja zaczynałem swoją roczną podróż. Piszę o tym ponieważ miałem dzięki temu okazję spoglądania na piękny rozwój mojej koleżanki jak również na to, jak sama Akademia ulega rozkwitowi i cudownej transformacji z edycji na edycję, a nawet z modułu na moduł. Ten rozkwit to eskalująca energia Pani doktor, która uczyła nas nie tylko jak ową energią zarządzać poprzez uwalnianie ale ją transformować w pożądanym kierunku. Magia.
Rozpoczynając Akademię oczekiwałem, że dowiem się więcej o zdrowiu, leczeniu chorób choć bardziej identyfikowania konfliktów biologicznych i pracą bardziej z nimi, niż nad nimi. Wiedziałem, że dowiem się o układzie oddechowym, pokarmowym, chorobach psychicznych, o wątrobie, płucach, stawach , kościach… narządach wewnętrznych.
Skończyłem Akademię z przebudowanym najważniejszym narządem wewnętrznym. Sercem. Odnalazłem tam miłość swojego życia, której dowód osobisty noszę codziennie przy sobie.
Dzięki temu nie szukam już winy i winnych, tylko odpowiedzialność w sobie i miłość do siebie. W słowie odpowiedzialność kryje się jedno słowo i jest to odpowiedź. Kto chce ją znaleźć z poziomu akceptacji, znajdzie to czego szuka. Jeśli nie znajdzie, to znaczy, że na ten moment to też jest właściwe i z wdzięcznością zaakceptujmy to.
Oczywiście fachowa wiedza medyczna pozostaje nieodzowną częścią tej podróży. Rozumiem po prostu, co się dzieje z naszym ciałem i głównie dla nas. Napisałem na początku, że moje życie miało kilkanaście odcinków. Teraz stało się elegancko proste i zostały już tylko dwa. Do Akademii i po magicznej Certyfikacji w Supraślu, czyt. Suprice. Dziękuję wszystkim uczestnikom z osobna za stworzenie doskonałego POLA do nauki.