Anna Borzeszkowska
IV edycja Akademii Psychobiologii
“Zróbcie sobie zdjęcie bo za kilkanaście miesięcy będziecie wyglądać inaczej i nic już nie będzie takie samo” – powiedziała prowadząca Marzanna Radziszewska. Hmmm…, wow, rozległo się po sali. Nawet sobie to zdanie skrzętnie zanotowałam.
“Choroba jest po to, abyśmy dłużej żyli”.
“Choroba pojawia się w naszym życiu, gdy ciało nie daje rady gromadzić już więcej emocji jakich doświadczamy w naszym życiu”.
Za mną 15 miesięcy nauki w ramach IV edycji Akademii Psychobiologii.
15 miesięcy zdobywania pokładów nowej wiedzy, czytanie rozdziałów poleconych książek po kilka razy, odsłuchiwanie wykładów, aby zrozumieć i przyswoić tę nową wiedzę.
Mam za sobą ponad 25 lat pracy w biznesie na stanowiskach liderskich w wielu organizacjach produkcyjnych w Polsce i za granicą. Oprócz pracy zawodowej rozwijam swoje pasje jako psychoonkolog wspierając osoby chore na raka, pracując z osobami z chronicznym bólem. Jestem nauczycielką Mindfulness i Cancer Coachem. Od wielu lat uczę się nowych rzeczy, zgłębiam wiedzę, eksploruję nowe obszary.
Decydując się na uczestnictwo w zajęciach IV edycji Akademii Psychobiologii pomyślałam, że oczywistym jest, że to będzie dobra szkoła, gdzie nauczę się nowych rzeczy, zdobędę inną perspektywę na chorobę, na zdrowie po to, aby móc lepiej wspierać osoby, z którymi pracuję, klientów coachingu, pacjentów onkologicznych, osób żyjących długotrwale z bólem fizycznym. I będę tę wiedzę wykorzystywać w pracy z innymi osobami.
No i była to szkoła, ale przede wszystkim moja własna. Mój własny proces, moja własna podróż. Były też moduły i zajęcia, na które nie dałam rady dotrzeć, zwyczajnie, coś stawało na drodze. Stawało po to, aby odrobić określone lekcje. Niesamowite doświadczenia.
Akademia tak pięknie wpisała się w moją wieloletnią praktykę uważności. Kolejność pewnie nieprzypadkowa. Aby coś zmienić, trzeba to najpierw dostrzec, zauważyć.
W Akademii dostałam kolejną dawkę cierpliwości, pokory, odwagi, aby pozwolić sobie doświadczać ze spokojem tego, co przychodziło. Dotykać trudnych tematów, puszczać to co dawno powinno być puszczone i uporządkowane. Akceptować, że dobrze jest tak jak jest.
Akademia po raz kolejny pozwoliła mi doświadczyć niewygody i niezgody na to co się pojawia, ale bez stawiania temu oporu. Obserwować jak się to zmienia, łagodnieje, rozpuszcza, znika, aby zrobić miejsce i dać przestrzeń czemuś nowego.
Praca podczas tych 15 miesięcy pozwoliła docierać do pokładów starych doświadczeń, schowanych w „piwnicy”, niedotykanych bo bolesne, bo trudne, nawet skrzętnie, świadomie lub nieświadomie wypartych. Dobierałam się do nich i wciąż dobieram, ale z delikatnością, zrozumieniem, akceptacja- warstwa po warstwie💚.
Odkrywam, bardziej pojmuje, zauważam wzorce postępowania, zachowania, reagowania.
Podsumowując czas Akademii, powiedziałam, że życie jest jak obraz układany z puzzli.
Tak na to patrzę.
Obraz duży, ogromny, miejscami kolorowy i barwny, miejscami nie.
Obraz, który można powiększać dokładając coraz to nowe kawałki.
Obraz, w którym czasami są dziury bo nie sposób znaleźć ten właściwy kawałek puzzla przez długi czas.
Obraz, w którym czasami na siłę układamy kawałki puzzli w puste miejsca, ale widać, że to nie ten kawałek i nie to miejsce.
Obraz, który ciągle mogę tworzyć.
Obraz, który, gdy będę kiedyś kończyć swoje życie, będzie mi się podobał i z dumą popatrzę na niego i pomyślę, że to kawał wartościowej roboty i dobrego życia, choć nie zawsze łatwego i prostego.
Akademia wiele wniosła do mojego życia. Ale na tym nie koniec. Dostałam wiedzę, dostałam ogrom doświadczeń moich własnych. Będę je wykorzystywać, łączyć i integrować z tym co już mam i z tym co do mnie będzie przychodzić.
Akademia to LUDZIE, których tam spotkałam, poznałam. Czasami to były długie rozmowy, czasami zjedzony z kimś obiad, lub wypita kawa. Czasami spojrzenie, a kiedy indziej wysłuchanie czyjejś historii, która zarezonowała i we mnie.
Swoje podziękowania kieruję do naszej prowadzącej, Marzanny, za Akademię i za dzielenie się wiedzą i stawianie nam wyzwań, przeróżnego rodzaju i kalibru.
Wzięłam sobie z Akademii absolutnie to co miałam wziąć:)
Czas Akademii był czasem wymagającym, ale najbardziej ode mnie samej, aby pochylić się nad swoimi tematami i swoim procesem. Pobyć i popracować ze sobą. Po takim „ćwiczeniu” można lepiej, pełniej wspierać innych.
Dziś, kiedy mija już kilka tygodni od zakończenia Akademii, mogę stwierdzić, że mam w sobie ogrom wdzięczności dla siebie, że poszłam tą ścieżką. Zajęcia na Akademii się zakończyły dla mnie, ale drogą, którą idę, wciąż się przede mną otwiera i zaprasza w coraz to piękniejszej odsłonie.
Zachęcam was do wzięcia udziału w Akademii. Myślę, że warto zrobić sobie ten prezent, nieważne ile mamy lat i w jakim momencie życia jesteśmy.
Wędrujmy dalej przez życie ze spokojem, miłością i zaufaniem do siebie.